Samochody elektryczne, fotowoltaika, pompy ciepła – to są tematy, które w szeroko rozumianej publicznej świadomości, funkcjonują na co dzień. Opinię na ich temat ma każdy, łącznie z prezenterami telewizji śniadaniowej i politykami. Na temat dwóch pierwszych nie będę się wypowiadał, jednak na temat pomp ciepła uważam, że mam prawo i kompetencje. Na szczęście podlegają one zasadom fizyki, które powinny ucinać wszelką polemikę.
Pompy ciepła (PC) są faktycznie bardzo dobrym źródłem niedrogiego ciepła i mówi się o nich przede wszystkim w kontekście ogrzewania podłogowego, najczęściej niewielkich domów. Jest to jednak rozwiązanie o bardzo dużym potencjale na dużo większą skalę – na skalę miejskich sieci ciepłowniczych. Mowa o PC o mocach rzędu 1 czy 2, a nawet 15 MW. O tym, jaka technologia powinna być zastosowana, nie do końca decydują osobiste preferencje.
Lista zagadnień definiujących technologię jest niezwykle krótka, bo zawiera dwa pytania.
Pytanie 1: Jaka jest charakterystyka dolnego i górnego źródła ciepła?
Dla relatywnie niskich temperatur źródła górnego (powiedzmy poniżej 75°C) możemy rozważać wszystkie trzy najpopularniejsze technologie: F-gazową, R744 i NH3. Dla temperatur wyższych, mówimy już raczej tylko o R744 i NH3, z tą uwagą, że CO2 – aby było opłacalne – będzie wymagało niskich temperatur powrotu, poniżej 25°C.
Pytanie 2: Jaka jest wymagana moc?
F-gazy są świetne w małych i średnich mocach. W swojej karierze napotkałem jedną sensowną, małą (5kW), do średnio dużych – okolice 2 lub 3 MW. Urządzenia, które będą realnie wspierać sieci miejskie będą zazwyczaj już tylko amoniakalne.
Z wielkim hukiem z powyższych wyrywają się PC oferowane przez firmę MAN. Producent dostarcza niezwykłe zaawansowane urządzenia na CO2, które mogą pracować przy wysokich temperaturach powrotu, mogą dawać ciepło w temperaturze do 150°C i istnieją w mocach do 80MW! Nie wierzycie? Wpisze w wyszukiwarkę.
Maurycy Szwajkajzer
dla Chłodnictwo & Klimatyzacja